być kobietąwiedzieć więcej

Czy związek zmieni się po urodzeniu dziecka?

Jeśli zadajesz sobie pytanie czy Twój związek zmieni się po urodzeniu dziecka, od razu przestań 🙂  Twój związek na pewno zmieni się po przyjściu na świat dziecka, pytanie dotyczy jedynie tego, jak bardzo ta zmiana Wami zatrząśnie i czy Wasz związek przetrwa. Zabrzmiało dość brutalnie, ale nie ma co ściemniać.

 

 

Na pewno, nie raz słyszałaś, że Twoje/ Wasze życie się zmieni ale! Nie jesteś sobie w stanie wyobrazić skali tej zmiany, dopóki się nie wydarzy 🙂

Żebyśmy mieli jasność, nie zawsze musi być źle, nie zawsze musi być trudno… ale u nas było! [TU „Gdy troje zagraża dwojgu. Czy dziecko może zniszczyć związek?”]

Czy związek zmienia się po urodzeniu dziecka?

Gdy pojawia się dziecko, szczególnie to pierwsze, to nie tylko kwestia nowego mieszkańca Twojego domu, pobudek w nocy czy rzadszych randek. Zmienia się wszystko! Dziecko wymaga ciągłej opieki (tak, wiem, że są dzieci, które można odłożyć do łóżeczka i śpią, ale niestety moje pierwsze dziecko do nich nie należało), szalejące hormony, brak snu, zmęczenie, lęk o dziecko, zmiana priorytetów w głowie. W pewnym momencie uświadamiasz sobie, że brakuj Ci wszystkiego czego potrzebujesz a jednocześnie cierpisz na natłok wszystkiego od czego potrzebujesz odpocząć.

 

Królowa dram

Nie będę dramatyzować. Wszystko jest do przejścia. Warto jedynie pamiętać, że pojawienie się dziecka to nie obrazek z reklamy papmpers 🙂 Po prostu, w niektórych związkach potrzeba więcej pracy, cierpliwości i wyrozumiałości. Nasze pierwsze dziecko zmieniło bardzo dużo w moim związku ale mimo że było cholernie trudno jestem bardzo wdzięczna, że mogłam tego doświadczyć. Trudy pierwszych miesięcy życia we troje zmieniły nas, umocniły związek a dziś myślę, że nic nie jest w stanie tego zepsuć (oby 🙂 ).

Przez te kilka lat z dziećmi wypracowaliśmy kilka fajnych sposobów radzenia sobie z sytuacją, planowania ale przede wszystkim priorytety, których się trzymamy. Mamy wspólny cel i wspólnie go realizujemy

Czuje, że kocham mojego męża bardziej

Jestem daleka od snucia romantycznych wizji związków a tym bardziej górnolotnych zwierzeń z moich uczuć, ale wierzcie mi, kocham mojego męża jeszcze bardziej i utwierdzam się w przekonaniu, że to jest człowiek, z którym się zestarzeje (uwaga, proces już się rozpoczął). Jestem wdzięczna, że Go mam przy swoim boku. Pokonaliśmy masę problemów, zawsze stawiając związek na pierwszym miejscu. W tych wszystkich trudnych momentach, nigdy nie czułam że ja albo mój mąż się waha, żałuje, chciałby być gdzieś indziej. Nie sztuką jest tworzyć dobry związek gdy „sytuacja sprzyja” sztuką jest utworzyć, utrzymać i rozwijać związek gdy świat wokół nas się wali.

Po tym co razem przeszliśmy, to cud że się nie pozabijaliśmy. Jeśli On przy mnie wytrwał to znaczy, że naprawdę mnie kocha.

Tatusiowie mają „to coś” w sobie

Nie, nie chodzi o to, że mam fetysz na tatusiów 🙂 Łysina, brzuszek i wymięty t-shirt. Uważam mojego męża za przystojnego mężczyznę. I choć parę kilo przybyło i parę włosów ubyło, ma w sobie „to coś”, co lubię w mężczyznach. Gdy stał się tatą poznałam go też z innej strony – uwielbiam patrzeć na niego, gdy bawi się z dziećmi, gdy zajmował się niemowlakami, gdy próbuje czesać Wandę i tańczy z nią przy baletowej muzyce – uwielbiam to.

Rodzicielska kreatywność

Gdy przychodzi na świat dziecko trzeba wykazać się nie lada kreatywnością, by wywalczyć  „wspólny” czas. Dawno za nami są długie wieczory randkowe i weekendowe, późne śniadania na mieście. Teraz jest to towar bardziej deficytowy więc wypracowaliśmy realne oczekiwania wobec siebie. Jest to nasz wspólny priorytet i oboje dążymy aby ten wspólny czas był jak najbardziej wartościowy.

Nie liczy się ilość a jakość … czasu dla siebie

Wspólne spędzanie czasu jest ważne, tak samo ważne jest, aby spędzać czas z samym sobą i ładować własne baterie. Jest coś naprawdę niesamowitego w tym, że możesz usiąść na swojej kanapie, owinąć się kocem pijąc CIEPŁĄ kawę z książką w ręku i być w swoim domu, w którym panuje absolutna cisza.

W weekendy mamy układ, że mężu ogarnia dzieci rano i po śniadaniu, które również on przygotowuje zabiera dzieci do lasu, parku na piłkę, etc. Ja zyskuję chwilę dla siebie. Po południu przychodzi czas na mnie. Zgarniam dzieciaki i przygotowuje kolację, tak żeby on zyskał chwilę czasu dla siebie.

 

Kurs przyśpieszony na kierunku KOMUNIKACJA

Spójrzmy prawdzie w oczy, gdy pojawi się dziecko będziecie zmęczeni. Dobra wiadomość – to nie będzie trwać wiecznie. Zła wiadomość nawet gdy jesteśmy bardzo zmęczeni, musimy się komunikować. Mówić o swoich potrzebach i potrafić wysłuchać i usłyszeć drugą osobę. Gdy jesteśmy zmęczeni zwykle jest to czas, gdy „nie chce” się nam z nikim rozmawiać ale i słuchać. Staramy się przetrwać. Ale! O ile to trwa tydzień – nie ma problemu ale jeśli to trwa rok…tak się nie da.

Musieliśmy więc nauczyć się lepiej komunikować i nauczyć się więcej słuchać i lepiej słyszeć. Bez półsłówek, ironii, domysłów. Musiałam nauczyć się prosić o pomoc – a było to dla mnie trudne. Jestem zdecydowanie osobą typu „zrobię to sama”, więc nauczenie się, jak prosić o pomoc, było trudną lekcją ale wartą swojej ceny. Musiałam też nauczyć się słuchać tego, co mówi mój mąż, zwłaszcza gdy oferował pomoc lub gdy dawał mi sygnały, że czegoś potrzebuje.

Praca zespołowa przede wszystkim

Zawsze uważałam, że w związek nigdy nie jest 50/50. Możemy tak o nim myśleć, ale gdy są małe dzieci… to tak zdecydowanie nie działa. Czasami to ja potrzebuje więcej, czasem mój mąż. Myślę, że to zupełnie naturalne, bo nasze potrzeby są różne w różnych momentach naszego życia.

Staramy się być po tej samej stronie, dodając sobie otuchy, motywacji, zdejmować z siebie presję i być wsparciem.

Odpuść dla Waszego dobra!

O pewne kwestie trzeba walczyć ale nie o wszystko. Dla własnego dobra odpuść. Nie musisz być idealna i najlepsza we wszystkim. Postaraj się poskromić w sobie perfekcjonizm. On zawsze odbija się na kimś, ktoś za to musi zapłacić.

Pomyśl, że za idealny porządek zapłacisz czasem z dziećmi, z partnerem albo swoim czasem na relaks.

Wybraliśmy siebie

Całkowicie rozumiem, gdy rozpadają się małżeństwa po pojawieniu się dzieci. To ciężka praca, a wraz z pojawieniem się dziecka poświęcasz mu życie, pod każdym aspektem, wypełniając niemal każdą godzinę swojego dnia i całkowicie się pochłaniając.

Bardzo wcześnie zdaliśmy sobie sprawę, że jeśli chcemy aby nam się udało, będziemy musieli ciągle wybierać siebie nawzajem, aby nasze małżeństwo przetrwało. Chcemy pielęgnować nasz związek, aby nie tylko dawać dobry przykład naszym dzieciom, ale także dlatego, że kiedyś, nasze dzieci wyfrunął z domu, założą własne rodziny a my, chcemy wtedy nadal być razem.

Czasami oznacza to trudną rozmowę, gdy żadne z nas nie ma na to ochoty. Czasami, oznacza to wspólne wyjście, mimo zmęczenia. Czasami, oznacza to, że któreś z nas musi rzucić wszystko, i przejąć „dom” by ratować drugą osobę, której baterie już są puste.

 

Jeśli dziś, pochłonięta opieką nad dzieckiem, w wyciągniętych dresach i nie mytej od tygodnia fryzurze „na mamuśkę” myślisz, że nie dasz rady… powiem Ci, że to minie. Szybciej niż później okaże się, że dzieciaki będąc coraz starsze są coraz bardziej samodzielne i coraz mniej Cię potrzebują.

Za jakiś czas znajdziecie możliwość by razem wyjść, wyjechać na weekend. Te złe czasy minął ale nie możecie liczyć, że samo się zrobi, samo naprawi, że związek już jest i to ma wystarczyć na całe życie.

Jestem przekonana, że jeśli obie strony chcą być razem – to powinny spróbować o swój związek zadbać. Małżeństwo po dzieciach nie jest trudne, jak mogłoby się wydawać, a życie po dzieciach nie jest tak wyczerpujące, jak się wydaje (szczególnie gdy dzieci wyrosną z pieluch, smoczków i nocnych pobudek). Jest więcej miłości, niż możesz sobie wyobrazić, a wiele rzeczy, które się zmieniły, jest w rzeczywistości łatwiejszych niż myślisz.

 

sciskam

0 0 votes
Article Rating
Tags:
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x