wychowuj nie wariuj

Kary i nagrody nie budują dobrych relacji

Nagroda i kara są jak dwie strony tego samego medalu. W kontekście wychowania, obie mają wpłynąć na zachowanie naszych dzieci. Mają spowodować, że kiedyś, w przyszłości niechciane zachowania zniknął, a pożądane się umocnią. Ale czy tak jest? Czy kara i nagroda rzeczywiście mogą spowodować, że dziecko na prawdę zmieni swoje postępowanie? Jedno jest pewno: kary i nagrody nie budują dobrych relacji.

Wielu z nas szuka odpowiedniego, idealnego modelu wychowawczego. I jak mówi Juul: „nie ma w tym nic złego (…). Problem w tym, że to „nowe” jeszcze się nie skrystalizowało i każdy definiuje je inaczej.” Zauważa, że rodzice są zagubieni i częściej zmieniają swoje zasady wychowawcze nie bieliznę. Przyjacielskie podejście zmienia się w autorytatywne tam i z powrotem. Potrzeba „kontrolowania i wpływania na dziecięce zachowania” bierze się właśnie z autorytarnego podejścia, którego celem jest posłuszeństwo dziecka względem rodzica. Ale! Takie wychowanie często sięga głęboko w dziecięcą psychikę niekiedy raniąc i poniżając je.

Jeszcze do niedawna mówiło się o zaletach stosowania kar i nagród, o tablicach motywacyjnych, „plusikach i minusikach” za zachowanie. Większość z nas doświadczyła, tej jednej z najczęściej stosowanych metod kontrolowania dziecięcych zachowań.  Nagroda od zawsze jest zachętą, by wymóc na innych określone zachowanie. Jeśli nagroda nie zadziała – często uciekamy się do karania.

To także moja bolączka. Gdy tracę cierpliwość, prośby nie działają – uciekam się do kar, które dają mi złudne poczucie, że następnym razem „to zachowanie” już się nie powtórzy. Nic bardziej mylnego! To jedna, z tych metod, która nie działa (a i tak ją stosuję 🙁  ).

Z nagrodami jest podobnie. Zamiast motywować, zwykle stają się głównym motorem napędowym do działania. W pewnym momencie, przestajemy robić coś bo chcemy, a zaczynamy bo liczymy na nagrodę. Zabranie nagrody niemal od razu staje się karą.

Wiem o tym, że kary i nagrody nie działają. Gdyby działały, nie trzeba było by karać dziecka więcej niż jeden raz. Ale kara nie skutkuje (nagroda też nie)! W głowie ukaranego, raczej zbierają się myśli w stylu: ok., tym razem wygrałaś, ale ja ci jeszcze pokażę”. To co najlepsze 🙂  w kwestii kar: dlaczego uważamy, że najpierw trzeba zrobić komuś coś nieprzyjemnego (założenie kary- musi być nieprzyjemna), żeby później, kiedyś lepiej współpracować?!?

Kary i nagrody, to jedna z tych metod, w której skuteczność nie wierzę. Ale co zatem może pomóc nam wpłynąć na zachowanie dziecka, tak żeby dobrze je wychować i nie zwariować?

Ostatnio miałam okazję uczestniczyć w warsztatach  z Agnieszką SteinRelacja bez nagród i kar”. Wielu rzeczy się dowiedziałam, sporo sobie uświadomiłam, o wielu myślę, z częścią nie do końca się zgadzam (ale nie żebym podważała słuszność słów prowadzącej, bardziej czuję, że się w tym nie odnajduję).

Warsztaty odbywały się w bardzo kameralnym gronie, wśród kobiet, w na prawdę fajnej atmosferze. Każda z nas przyszła na warsztaty wiedząc, że kary są złe, że nic tak naprawdę nie dają, że jedynie psują relacje powodując jeszcze większe spięcia i konflikty. Jednocześnie, chyba każda z nas liczyła na super – fantastyczną radę JAK ZASTĄPIĆ KARY I NAGRODY. No bo jeśli nie kary i nagrody, to jak wymóc na dziecku „odpowiednie” zachowanie.

Ale po kolei 🙂 Rozmawiałyśmy o tym czym są kary i nagrody. O możliwościach rozwojowych dzieci, o emocjach, zarówno naszych jak i dziecka, o dziecięcych potrzebach, o tym, że czasami nie ma „dobrego wyjścia”, i że nie jesteśmy idealni i nie znamy odpowiedzi na każde pytanie, nie znamy rozwiązania każdego problemu. Jednak to co najważniejsze, to dobra relacja z dzieckiem, której nie stworzymy, nie naprawimy ot tak, dzisiaj, od razu. Możemy, natomiast od dziś i tak każdego dnia budować stabilną, opartą na zaufaniu i szacunku relację. Walka nie pomaga, szukanie kompromisu – zawsze.

dobra relacja – aby chcieć, nie musieć

Pierwszy problem pojawia się, moim zdaniem, kiedy zaczynamy „wymuszać” na dzieciach pewne, „odpowiednie” zachowania.

Jeszcze niedawno powiedziałabym, że w ten sposób uczymy dzieci, jak powinny się zachowywać. Ale dziś wiem, że  „wymuszanie” jest bezsensowne. Nie chodzi mi też o to, żeby dzieci robiły wszystko co chcą. Nie zawsze się da, a mi jest daleko do absolutnej samowolki.

Zależy mi na tym, aby moje dzieci umiały zachować się w różnych miejscach (niestety czasami trzeba się dostosować). Żyjemy w społeczeństwie, w grupie i głęboko wieżę w to, że moją wolność ogranicza jedynie wolność drugiego człowieka, że trzeba tego drugiego człowieka szanować i że dzieci muszą umieć się odnaleźć w społeczeństwie. Mimo, że cenię indywidualizm, grupa jest naturalnym środowiskiem człowieka i nie chce, żeby dziecko czuło się wyrzutkiem, bo np. nie umie się odnaleźć w sytuacji.

Meritum 🙂 zamiast „wymuszania” jakiegoś zachowania na dziecku, może warto zainwestować w dobrą relację, żeby dziecko chciało coś robić, a nie musiało. Żeby, to było wewnątrz niego, a nie tylko gdy mama patrzy. Szalenie ważne jest jak dziecko zachowuje się gdy rodziców nie ma w pobliżu? Co powoduje, że zachowuje się ono właściwie, gdy nie ma mamy i taty? Czy  jest to lęk przed karą czy sumienie?

Niestety, kary i nagrody nie pomagają w kształtowaniu  własnego sumienia. Dzieciaki, wobec których jako jedyny środek motywujący stosuje się kary i nagrody, zwykle, nie zastanawiają się co jest dobre, a co złe, tylko czy mama/tata się dowiedzą.

Im lepsze relacje, tym większa chęć współpracy (nie ważne czy jesteś rodzicem, dzieckiem, pracownikiem, szefem, mężem, żoną…)

możliwości dziecka – realne oczekiwania

Na warsztatach często pojawiał się temat możliwości rozwojowych dziecka. Większość z nas nie dziwi się, że sześciomiesięczne dziecko nie chodzi, nie mówi. Ale już nie wszyscy zdają sobie sprawę, że np. dwuletnie dziecko mimo, że potrafi już zwykle komunikować swoje potrzeby może czegoś nie rozumieć.

Zawsze trzeba mieć na uwadze możliwości dziecka, odpowiednie do jego wieku. Nie dziwi „rozdmuchany” bunt dwulatka, ale już o buncie trzylatka, czterolatka mówi się mniej. A dziecko tak właśnie się rozwija, po okresie względnego spokoju przychodzi czas niepokoju, buntu, walki, po to aby za jakiś czas znów się uspokoić. Okresy względnej równowagi, zarówno wewnętrznej jak i w stosunkach z ludźmi, przeplatają się z okresami, kiedy dziecko nie czuje się dobrze z samym sobą. Każde kolejne poziomy wiekowe rządzą się określonymi prawidłowościami. Naszym zadaniem jest pomóc dziecko przez to przejść.

Gdy dziecko nagle zaczyna „zachowywać się źle”, może warto poszukać przyczyn nie w otoczeniu, czy „trudnym” charakterze, a właśnie w kolejnym etapie rozwojowym. Po okresie równowagi zwykle nastaje etap nierównowagi.

Każdy z tych etapów jest niezbędny do prawidłowego rozwoju. Możesz próbować „poskramiać”, łagodzić  gorsze okresy, ale dopiero gdy zaakceptujesz obydwie skrajności, jako konieczne składniki rozwoju, zamiast winić o nie kogokolwiek i oczekiwać nieosiągalnego, zaczniesz realnie patrzeć na swoje dziecko, stawiając przed nim realne cele. Dziecięce zachowania mają sens. Im więcej my- rodzice o nich wiemy, tym więcej sensu potrafią z nich wydobyć.

wszyscy jesteśmy tacy sami 🙂

Większość z nas – rodziców, nie może zrozumieć, jak to możliwe, że dziecko wie i rozumie, że czegoś nie może, a i tak to robi. Masz tak czasem, że powtarzasz coś dziecku, ono to doskonale rozumie ale i tak się nie słucha. Czy dzieci działają na złość, specjalnie chcąc uprzykrzyć życie swoim rodzicom, celowo niszcząc, psując – z pełną premedytacją?

Otóż warto zastanowić się nad naszym zachowaniem. Jak często zdarza Ci się np.  jechać samochodem za szybko (mimo, że wiesz jaka jest dozwolona prędkość, że nie wolno jej przekraczać, że nie powinnaś, że może to być niebezpieczne, a i tak, mimo to jedziesz dużo za szybko?!? Jak często zdarza Ci się pochłonąć tabliczkę czekolady, fast-fooda, pudełko lodów etc. mimo, że tak na prawdę tego nie chciałaś? Jak często zdarza Ci się przebiec szybko na czerwonym  świetle,  wypić za dużo, czy po prostu zrobić coś czego nie powinnaś (mając pełną świadomość, że nie wolno, że nie powinnaś!)

Czy na prawdę nadal dziwi Cię, że Twoje dziecko robi coś mimo, że wie że nie powinno?!?

Tacy już jesteśmy, tak działamy. Miewamy gorsze humory, gorsze samopoczucie, czegoś chcemy lub też nie chcemy. Zarówno my – dorośli, jak i dzieci. Jak często działamy pod wpływem emocji? Powiemy coś, czego później żałujemy. W zależności od naszego nastroju, poziomu stresu, zmęczenia różnie reagujemy na zachowania naszych dzieci. Czasami głupotka powoduję wykrzyczenie kary na wszystko i do końca świata, a czasami (zwykle gdy sami czujemy się lepiej) zachowanie dziecka, nawet to nieodpowiednie nie powoduje u Ciebie żadnych złych emocji, frustracji, złości.

Mimo, że działamy tak samo,  to rodzice (zwykle) są dorośli. To po naszej stronie jest być opanowanym, w miarę spokojnym, to my MUSIMY ustalać granice i pokazywać je dzieciom (rzucanie krzesłem, przekleństwa, krzyki, bicie przesuwa tą granicę nie tylko wobec dziecka, ale i wobec rodzica). To my mamy być przewodnikami dla naszych dzieci, pomagając im stawać się dorosłymi.

Dobra relacja to świetna „metoda” na wychowanie, towarzysząc naszym dzieciom aż do dorosłości, gotowi do pomocy i do bycia przywódcą w rodzinie (a nie jej władcą).

Ściskam

0 0 votes
Article Rating
Tags:
Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Niekonwencjonalna
6 lat temu

Zarówno kara jak i nagroda jest dla mnie tresurą – zrobisz tak to dostaniesz, nie zrobisz to nie dostaniesz lub coś zabiorę. Terror psychiczny dotyka już dwulatki. Matka nawrzuca w koszyk dla siebie to, tamto, dziecko prosi tylko o lizaka czy loda i się zaczyna – bo nie będzie bajki, dostaniesz lanie, jeż karny czy kąt…

Joanna / Coolpaki.pl

Bardzo dobry tekst i bardzo potrzebny. Niestety odnośnie kar często emocje wchodzą tu w grę i jest to ciężka praca rodzica.

Żyć nie umierać
6 lat temu

Też nie raz nie nie dwa złapałam sie an tym, ze i kara i nagroda może źle wpłynąć na dziecko. Ale jakoś trzeba próbować wpłynąć na dziecko. Jednak całkiem niedawno spotkałam sie z inną sytuacją. Mój syn zgubił telefon, jego kolega go znalazł i oddał. Przy oddawaniu telefonu był z mamą. Ja ogromnie mu wdzięczna, że to on go znalazł i oddał, chciałam mu dać pieniążki za to. No w końcu znaleźne mu sie należało! A jego matka powiedziała, że w żadnym wypadku nie mam dawać mu pieniędzy, bo się jeszcze nauczy, że oddawać ma komuś jego rzecz tylko za… Czytaj więcej »

Iwona
Iwona
6 lat temu

Zauważyłam,że teorie Pana Juula są ostatnio bardzo modne. Jak z każdej mody ja biorę co wartościowe i idę dalej,bo mody mają to do siebie że mijają i przychodzą nowe.Za chwilę pojawi się nowa teoria nt wychowania… Moim zdaniem kara dostosowana do wieku dziecka oraz wytłumaczenie z jakiego powodu jest, uczy je konsekwencji swoich czynów. A nagroda jest również dla mnie przyjemnością, że mogę sprawić radość mojemu dziecku,co daje budowanie właśnie tej relacji o której piszesz. Sądzę też, że przecież nikt nie siedzi w głowie drugiego człowieka i nie mamy pewności czy brak stosowania kar czy nagród sprawi, że dziecko pewne… Czytaj więcej »

7
0
Would love your thoughts, please comment.x