duża rodzinawiedzieć więcej

I co potem? Urlop wychowawczy czy praca zawodowa?

Po przyjściu na świat dziecka, zwykle jedno z rodziców pozostaje w domu. Mija pół roku, rok, kończy się płatny urlop rodzicielski i trzeba zadecydować co dalej. Przychodzi czas, aby podjąć decyzję: urlop wychowawczy czy praca zawodowa.

Powrót do pracy po urlopie macierzyńskim/rodzicielskim może być wyzwoleniem lub całkowitym zniewoleniem. Milion emocji, rozterki: czy dobrze zrobiłam? Na przemian: radość, smutek, żal, euforia, niechęć, ekstaza, frustracja, zadowolenie, lęk, ulga, panika, przerażenie, niepokój, przygnębienie, rozgoryczenie, etc. Przynajmniej ja przechodziłam przez wszystkie te stany (czasem wszystkie na raz).

Z jednej strony chciałabym wrócić do pracy, porozmawiać z kimś dorosłym, móc zjeść „normalnie” obiad, wypić ciepłą kawę (nie gorącą i nie zimną, tylko taką „w sam raz”) wyjść z domu i pobyć w ciszy, móc usłyszeć własne myśli. Jednak z drugiej strony, serce mi się kraja na myśl, że babcia będzie mi opowiadała, o tych wszystkich odkryciach, rozterkach, radościach i smutkach moich dzieci, czy odnajdą się w rzeczywistości bez mamy przy boku?

Po urodzeniu pierwszego syna MUSIAŁAM szybko wrócić do pracy (urlop trwał 24 tygodnie). Po Średniaku MARZYŁAM żeby wrócić do pracy. Teraz bardzo NIE CHCE wracać do pracy (na razie).

Właśnie wypełniłam, po raz pierwszy w życiu dokumenty o urlop wychowawczy. Sama nie wiem, czy cieszyć się, czy płakać. Może to zabrzmi abstrakcyjnie, ale nie wiem czy jestem szczęśliwa czy przerażona (jestem przekonana, że większość kobiet zna to uczucie 🙂 )

Dzieci tak szybko rosną

Wiecie co? Całkiem niedawno dotarło do mnie, że dzieci naprawdę szybko rosną. Jeszcze niedawno noworodek, niemowlę, małe dziecko, przedszkolak, uczeń… szkoda tracić ten czas, szkoda tego nie widzieć, szkoda nie być z dzieckiem. Teraz kiedy moja córeczka ma już 15 miesięcy widzę, jak bardzo czas ucieka, a mając już trójkę dzieci mogę już nie mieć opcji noszenia, przytulania wąchania 🙂 swojego maleństwa.

Tak łatwo jest przegapić tyle wspaniałych, trudnych, znaczących chwil w życiu, zarówno naszym jak i naszego dziecka. Często łapię się na tym jak mówię, że chciałabym aby ten etap już się  skończył (np. bunt mojego uroczego prawie trzylatka). Hola! Jeśli to się skończy, skończy się również wiele innych rzeczy, za którymi będę tęsknić. Dzieci szybko rosną, zmieniają się, a my zwykle patrzymy w przeszłość zapominając co złe, pamiętając dobre rzeczy.

Nasze niemowlę szybo wyrośnie, nasz przedszkolak zaraz pójdzie do szkoły. Pewne etapy się zakończą, a my będziemy żałować, że nie widzieliśmy pierwszych kroków, jak powstają pierwsze rysunki, jak nasz maluch po raz pierwszy sam wspiął się na drabinkę. Myślę, że warto być z dzieckiem w takich chwilach, a to jest niemożliwe gdy spędzamy razem tylko weekendy. Nie masz wpływu na to co dziecko robi, ogląda, co je, jak reaguje jeśli nie jesteś z nim. Wiadomo, że można znaleźć nianię/babcię, która będzie postępowała prawie tak ja Ty sobie tego życzysz, ale raczej rzadko można liczyć, że ktoś będzie się opiekował dzieckiem dokładnie tak jak my tego chcemy.

Praca zawodowa, dom, dzieci – jak tu nie zwariować?!?

Dużo do myślenia dała mi możliwość powrotu do pracy (co  prawda tylko na kilka miesięcy), po zakończeniu urlopu macierzyńskiego ze Środkowym Potworem. Wróciłam, bo w domu dostawałam (przepraszam za wyrażenie) pierdolca. Mimo, że byłam w trzeciej ciąży i mogłam zostać w domu musiałam (znaczy bardzo tego potrzebowałam) iść do pracy. I wiecie co – świetnie się z tym czułam. Co prawda moi życzliwi znajomi komentowali fakt mojej kolejnej ciąży (pisałam o tym TUTAJ). Co dziennie ładnie się ubierałam, malowałam, z gracją wychodziłam z domu, piłam ciepłą kawę, rozmawiałam z dorosłymi, słyszałam ciszę… Było fajnie.

Ale nie oszukujmy się. Po 10 godzinach nieobecności dzieciaki rzucały mi się na szyją i puszczały dopiero gdy zasnęły. Sterta garów, brudów, prania, niezałatwionych wizyt, niedokończonych rzeczy rosła. Tym samym doceniłam, to że w domu nie jest tak źle, że mogę być z dziećmi, decydować jak spędzają czas, co jedzą, o której idą spać, ale przede wszystkim dzięki pracy w tym czasie, zrozumiałam jak ciężko jest pracować na pełen etat, dojeżdżać do pracy, mieć dwójkę małych dzieci, które nie opuszczają mamy na krok.

Z mojego punktu widzenia, ważne jest żeby zostać z dzieckiem do momentu, kiedy pójdzie ono  na przykład do przedszkola. Wtedy jest na tyle duże, by komunikować się z otoczeniem (nie tylko z mamą), potrzebuje urozmaicenia, rówieśników, socjalizacji, nauki i pracy w zespole. A dla mamy to doskonały czas, by powoli wdrażać się z system pracy poza domem.

 Pokłony i pomniki dla każdej PRACUJĄCEJ MAMY

Z drugiej strony, doskonale rozumiem mamy, które wracają do pracy zawodowej po urlopie macierzyńskim. Praca jest kobiecie potrzebna. Dobra praca, satysfakcjonująca, twórcza, rozwijająca. Mając małe dziecko inaczej podchodzimy do kwestii pracy. I nie chodzi tu jedynie o to aby zarabiać, mieć co jeść i płacić rachunki. Fajnie jest mieć ten komfort, aby móc świadomie wybierać: zostaję w domu z dzieckiem, bo chcę, a nie: wracam do pracy bo muszę. Wiele przecież zależy od pracy jaką wykonujemy, środowiska w którym pracujemy, a przede wszystkim możliwości finansowych naszego gospodarstwa domowego.

Myślę, że dziecko powinno wiedzieć, że matka też pracuje zawodowo, że można połączyć ze sobą wile ról, że kobieta też się w tym wszystkim liczy. Dziecko (i tu jest tylko moja teoria) powinno nie mieć czasem mamy, żeby docenić troszkę, że mama nie musi być niezależnie od wszystkiego. Mama też ma swoje potrzeby, a potrzeby dzieci i rodziców są równe – nikt przecież w rodzinie nie powinien być ważniejszy od innego.

I z jednej strony się ciesze, że będę mogła zostać jeszcze chwilę z dziećmi. Mimo zmęczenia i ilością zajęć jako wielodzietna 🙂 , mieć czas na przytulanie, głaskanie, łaskotanie. Mieć czas na plac zabaw, na lodowisko, na wyścigi rowerowe i leżakowanie w ogrodzie.

Z drugiej zaś, czuję przerażenie, że w ciągu najbliższego roku, nic się wiele nie zmieni w moim życiu (a lubię zmiany 🙂 . W sensie, że dni będą takie same, zadania również. Nie uda mi się zrobić mega kariery, nauczyć wielu rzeczy, poznać super ludzi… Najprawdopodobniej będę tkwiła w tym samym miejscu. I nie to żeby było mi tu źle. Po prostu, jako matka jestem już usatysfakcjonowana, jestem szczęśliwa i chcę więcej. Jedyną lukę, jaką czuję to kwestia zawodowa, chciałabym coś w tym temacie podziałać bardziej 🙂

Jak na razie zostaje z dziećmi w domu, odkładam karierę na bok (ale tylko na chwilę). Jestem pewna, że kiedyś przyjdzie taki dzień, kiedy dzieci powiedzą DZIĘKUJĘ MAMO, a ja będę mogła spokojnie rzucić się w wir satysfakcjonującej pracy zawodowej. 

PS. Latem zapytałam Starszaka: czy Mama pracuje? Odpowiedział bez chwili wahania TAK! Urosłam, byłam taaaaka duża, szczęśliwa, dumna z syna i z siebie, że rozumie to, co oboje z mężem mu przekazujemy 🙂 Widząc naszą reakcję, Wiktor kontynuował: mama zbiera dla nas maliny czasami trawę kosi…  I tym oto sposobem ściągnął mi mój głupi uśmiech z twarzy 🙁 To tak a poropos pracy mamy 🙂

5 2 votes
Article Rating
Tags:
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ola Sobiegraj
7 lat temu

Bardzo mądry tekst! Pozdrawiam

Mama Space
7 lat temu

6 rok na wychowawczym, obecnie na drugie dziecko, są trudne dni, ale warto po stokroć warto 🙂

Izabela Wojtczuk
7 lat temu
Reply to  Mama Space

Podobnie jak ja 🙂 Również 6 lat w domu i nie żałuję, niestety wszystko co dobre kiedyś sie kończy i od listopada powrót do pracy, a mój starszak mówi”mamo ale jak to ty do pracy a kto się nami będzie zajmować”…

Agnieszka
7 lat temu

Ja pracuję w domu, więc nie musiałam brać urlopu wychowawczego, żeby zostać w domu z dzieckiem, ale gdybym musiała podjąć decyzję o urlopie wychowawczym zrobiłabym to bez wahania – jeśli możemy sobie na to pozwolić, to warto spędzić ten czas razem z dzieckiem.

Zmora
7 lat temu

Ja już bym chciała wrócić do pracy. A tu jeszcze 9 miesięcy.

6
0
Would love your thoughts, please comment.x