wiedzieć więcej

Dom na wsi. Dlaczego warto wyjechać z miasta.

Dom na wsi vs. mieszkanie w mieście. Gdy rodzina się powiększa i zaczyna brakować przestrzeni, w pewnym momencie życia, wielu z nas staje przed dylematem: większe mieszkanie w mieście czy dom na wsi? Co wybrać, jak zdecydować? Decyzja nie mała, dla wielu taka do końca życia. Dziś o tym, dlaczego warto wyjechać z miasta.

Niespełna cztery lata temu wprowadziliśmy się do naszego domu na wsi, z dala od cywilizacji (sic!), komunikacji, oświetlenia, kanalizacji … 🙂

Całe swoje życie spędziłam w mieście, w bloku. Najpierw na dużym osiedlu, w bloku z wielkiej płyty, potem kupiliśmy własne mieszkanie w starej kamienicy w cichej i zielonej części Warszawy. Kupując mieszkanie, nawet przez myśl mi nie przeszło, że dom to coś dla nas. Zresztą, byliśmy sami, żyliśmy z dnia na dzień. Ciche mieszkanie w centrum, blisko wszystkiego, z idealnym dojazdem było tym, co się wtedy dla nas liczyło najbardziej.

Jednak, gdy rodzina zaczęła się powiększać, okazało się, że brakuje nam miejsca. Początkowo szukaliśmy większego mieszkania, ale okazało się, że w cenie mieszkania w Warszawie, możemy zakupić dom (duuużo większy) pod miastem. Zerknij TU jeśli chcesz przeczytać jak żyje mi się na wsi.

Szukając domu, ważna była dla mnie przestrzeń. Nie chciałam mieszkać pośrodku osiedla, gdzie byłoby nam „ciasno”. Szukaliśmy czegoś na odludziu.

 Dlaczego warto wyjechać z miasta 

dom to zwykle większy metraż

Ceny nieruchomości są różne, w zależności od czasu i miasta. W momencie, gdy kupowaliśmy dom, cena 60 metrowego mieszkania w Warszawie była taka sama, jak cena 240 metrowego domu, 30 km od centrum (10 km od granic administracyjnych).

własny kawałek zieleni

Mając Starszaka, każdego dnia chodziłam na spacery do parku, czasami dwa razy dziennie. Była to zwykle długa, min. dwugodzinna wyprawa. Mając własny ogródek – wychodzisz po prostu do ogrodu 🙂 Uwielbiam, gdy jest ciepło, w pidżamie, z kawą siadam na kanapie w ogrodzie, dzieci biegają na golasa, kąpią się w basenie, skaczą na trampolinie, jeżdżą na rowerze. Nie boję się, że zamknę oczy i znikną, że wejdą w psią kupę, że znajdą jakieś super ciekawe śmieci.  W ogrodzie jemy obiady, śpimy na hamaku, wieczorami oglądamy gwiazdy owinięci w koce.

cisza, cisza i cisza

Czasami słychać samochody, ale zdecydowanie głośniejsze są ptaki za oknem. Odkąd zamontowaliśmy na działce kilka domków i karmników dla ptaków, wiosną obserwujemy te, które wprowadzają się do nas na czas wylęgu potomstwa. Wczesnym rankiem, zdarza nam się zobaczyć sarny, łosie (mamy 3 w okolicy). Są też oczywiście bobry, które zjadają nam drzewa za siatką, dziki, lisy. Mimo hałasu, jaki może wyrządzić stado np. szpaków, jest jednak ta niesamowita, odprężająca cisza (na dużej przestrzeni nawet krzyk, pisk i jęki dzieci rozchodzą się w powietrzu).

las w zasięgu wzroku

Mamy to szczęście, że las mamy w zasięgu wzroku, każdego dnia możemy iść gdzie indziej, możemy odkrywać, poznawać, zdobywać. Jest świetna ścieżka rowerowa w lesie, są pola, łąki. Czasami bierzemy na spacer atlas ptaków, czasem wielką księgę robali, czasami po prostu rowery lub sanki (w zależności od pory roku).

żyję szybko, choć wolniej

W dużej rodzinie zawsze brakuje czasu. Ciągle się śpieszę starając się zrobić „wszystko”. Uwielbiam ten czas, kiedy popołudniami wychodzimy z domów, spotykamy się z sąsiadami, rozmawiamy. Czas płynie wolniej, spokojniej. Przy domu jest więcej pracy – jasne. Ale można do tego przywyknąć. Między koszeniem trawy jest czas na zamienienie słówka z sąsiadką, czasami podrzucamy sobie dzieci 🙂 wspólnie grillujemy, pieczemy kiełbaski na ognisku za domem, spotykamy się popołudniami.

uroki wsi – jedzenie w ogrodzie

Nie jestem miłośnikiem grządek i uprawy, szczerze mówiąc nie lubię tego, ale… w ogrodzie mamy kilka drzew owocowych, krzaki malin, porzeczki, jerzyn, agrestu, winogrona, co roku sadzimy pomidory koktajlowe i truskawki w doniczkach. W tamtym roku mieliśmy też słonecznik, w tym na pewno coś jeszcze dorzucę.

Fantastyczną sprawą jest też dostępność świeżego jedzenia od „sąsiadów” mam już swoje miejsce gdzie kupuję jajka, ziemniaki, pomidory, sałatę 🙂

Nie wyobrażam sobie wrócić do miasta, do jego gwaru, tempa, tylu ludzi. Decyzja o wyprowadzce nie była 0:1. To nie tak, że życie z dala od miasta ma same plusy, ale jak dla mnie, na teraz nie mogło być lepiej (no chyba, że byłby asfalt, kanalizacja i więcej słońca w roku 🙂 )Trzeba przecież dojechać do pracy, zrobić zakupy, codziennie wozić dzieci do szkoły/ przedszkola ale… Mi jest łatwiej się tu wyciszyć, odpocząć, zrelaksować, a dzieci mogą obcować z przyrodą, poznawać zwierzęta, rośliny obserwować jak zmienia się okolica. Kilka km od naszego domu mamy miasteczko a zaledwie 30 km do samego centrum Warszawy. Taka odległość od miasta daje mi z jednej strony swobodę, spokój, ciszę, a  z drugiej – mam dostęp do lekarzy, szpitali, urządów, sklepów, wszelkich atrakcji Stolicy 🙂

Jak dla mnie bomba! A Ty jaką podjęłabyś decyzję?

 

0 0 votes
Article Rating
Tags:
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Matka na Szczycie
6 lat temu

Ja przez większość życia byłam typową miastową i po przeprowadzce na wieś nie umiałam się zupełnie odnaleźć i wkurzało mnie, że z okna, zamiast bloku na przeciwko, jak byłam przyzwyczajona, widzę panoramę Tatr 😉
Teraz, po latach, za żadne skarby nie wróciłabym do miasta 🙂

Matka na Szczycie
6 lat temu

P.S. Przepiękne zdjęcia w tym wpisie! 🙂

2
0
Would love your thoughts, please comment.x